W dniu 30 maja późnym popołudniem ruszamy nad Biebrzę w okolice Goniądza z zamiarem spędzenia tam trzech kolejnych dni (sobota-poniedziałek).
Kwaterę mieliśmy zamówioną 10 km przed Goniądzem w Gospodarstwie Agroturystycznym "Leśna Polana" Krystyny i Edwarda Komenda. Położone samotnie w środku lasu we wsi Olszowa Droga 1 - wymarzone miejsce dla lubiących spokój, a zarazem dobre do wypadów w okolice.
Dla zainteresowanych poniżej mapka dojazdu oraz zdjęcie satelitarne obrazujące położenie gospodarstwa.
Jadąc Carską Drogą od restauracji "Dwór Dobarz", po przejechaniu 10,5 km należy skręcić w lewo w leśną drogę przy charakterystycznym drogowskazie ustawionym przed zakrętem drogi asfaltowej.
Natomiast jadąc od strony drogi nr 65 Ełk - Białystok dojeżdżamy do tej samej drogi leśnej po 3,42 km. Po ok. 1 km dojedziemy drogą leśną do gospodarstwa.
Uwagi praktyczne:
kontakt: Gospodarstwo Agroturystyczne Krystyny i Edwarda Komenda, Olszowa Droga 1, 19-110 Goniądz, tel.kom. 661-90-90-60, tel.kom. 604-49-38-89, e-mail: olszowadroga1@o2.pl; olszowadroga1@tlen.pl
do dyspozycji gości 3 pokoje z łazienkami; 2 pokoje ze wspólną łazienką na korytarzu
cena w granicach 50 zł/noc
w cenie korzystanie z dobrze wyposażonej kuchni, parkingu
możliwość wypożyczenia za odpłatnością kajaków, rowerów
w okolicy w promieniu kilku kilometrów brak sklepu więc cały prowiant trzeba zabrać ze sobą
Na miejsce docieramy wieczorem, więc pozostało nam jedynie posiedzieć chwilę przy ognisku i zapoznać się z nestorem gospodarstwa Hubertem Komenda.
Następnego dnia ruszyłem przed godziną 5 rano nad Biebrzę z nadzieją że może uda mi się spotkać łosia. Od kwatery na polanie dochodzi się groblą ok. 300-350 metrów.
... nad polaną i budynkiem gospodarczym wstaje słońce. ... wyjście z gospodarstwa na groblę prowadzącą nad Biebrzę.
Te ogromne łąki i bagna nad Biebrzą w większości znajdują się w granicach Biebrzańskiego Parku Narodowego który jest największym parkiem narodowym w Polsce i jednym z większych w Europie. Ciągnie się w linii prostej na długości prawie 100 kilometrów.
Jego powierzchnia całkowita to prawie 60.000 hektarów leżących wzdłuż rzeki Biebrzy na długości 164 km, gdyż Biebrza płynie dużymi zakolami i tworzy liczne starorzecza.
Płynąc dawną pradoliną jest w okresie wiosennych roztopów naturalnym zbiornikiem retencyjnym tworząc rozległe rozlewiska, bagna które z kolei są ostoją ptaków, ssaków - szczególnie łosi.
Za jednym z zakoli Biebrzy, po minięciu kępy krzaków ujrzałem coś co w pierwszej chwili wydawało się śpiącym łosiem. Widząc z daleka jedynie zadek chyba każdy by tak pomyślał.
Zdobywszy się na odwagę podszedłem bliżej i okazało się że to samotny źrebak konika polskiego. Zrobiłem następne zdjęcia myśląc że jest chory i po powrocie na kwaterę dam znać nadleśniczemu. Zawiedziony że to nie łoś poszedłem dalej wzdłuż brzegu Biebrzy.
Po przejściu ok. 200 metrów za następnym zakolem wszystko się wyjaśniło - w podmokłych zaroślach pasło się całe stado koni polskich, a na małej łączce był cały żłobek z następnym śpiochem. Była godzina 510 więc nie dziwota że jeszcze młodzież spała.
... drugi śpioch się budzi.
Tu wyjaśniam, gdy stado zrobiło trochę szumu widząc intruza w mojej osobie, to pierwszy napotkany śpioch z przerażeniem w ślepiach pomknął obok mnie i dołączył do swojej rodzicielki - co uwieczniłem na zdjęciach.
.....wzruszające "szczęśliwe" odnalezienie.
To napotkane rankiem stado liczyło ponad 20 sztuk osobników w tym chyba ze 6 źrebaków.
Po powrocie na kwaterę dowiedziałem się że należą do właściciela gospodarstwa agroturystycznego w którym mieszkamy.
Stado żyje na pół dziko i wraca do stajni wg swoich upodobań.
Tym razem nocowało na moczarach i dlatego miałem przyjemność je fotografować o tak rannej porze.
Koniki polskie są przodkami dzikich tarpanów podobnych do odkrytych w Azji w 1876r. koni Przewalskiego.
Zamieszkiwały do końca XVII wieku lesiste obszary wschodniej Polski i Litwy.
W okolicy Puszczy Białostockiej przetrwały do 1780 roku. Zostały wtedy wyłapane i umieszczone w zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich koło Biłgoraja.
W roku 1806 na skutek problemów finansowych zostały rozdane okolicznym chłopom i od tego momentu następowało ich powolne udomowienie na terenie Polski.
Były bardzo dobre do pracy w polu z uwagi na swe cechy - dużą wytrzymałość, odporność na choroby i małe potrzeby żywieniowe.
Nazwę "konik polski" wprowadził po raz pierwszy profesor Tadeusz Vetulani dzięki któremu zaczęto odtwarzać w rezerwacie Puszczy Białowieskiej konika o cechach typowych dla tarpana.
Pod koniec 1939 roku stado liczyło 40 sztuk, a osobnikom przywrócono ich najważniejszą cechę naturalną tj. zdolność życia w stadzie na wolności.
Cechą charakterystyczną konika polskiego odziedziczonego po dzikim tarpanie jest bielenie umaszczenia w okresie zimowym, oraz sztywna stojąca grzywa u młodych źrebaków.
Druga wojna światowa przerwała badania nad konikiem polskim, gdyż stado zostało przez okupanta zarekwirowane i wywiezione do Trzeciej Rzeszy. Po wojnie pomimo starań prof.Vetulani nie udało się odzyskać stada.
W roku 1949 w Popielnie uruchomiono stadninę gdzie zgromadzono nieliczne odnalezione w kraju koniki polskie i kontynuowano odtwarzanie stada.
Można powiedzieć, że się to udało - dzisiaj w Polsce te piękne konie są hodowane w warunkach rezerwatowych w Popielnie,Roztoczańskim Parku Narodowym, Biebrzańskim Parku Narodowym oraz w Bieszczadach.
Ponadto hodowlą zajmuje się wielu prywatnych pasjonatów gdyż są doskonałymi końmi wierzchowymi w rekreacji, hipoterapii oraz w pielęgnacji krajobrazu poprzez wypasanie tak jak w tym gospodarstwie gdzie zapobiegają zarastaniu łąk, bagien krzewami i drzewami.
Jak widać na zdjęciach są bardzo łagodne, po obwąchaniu przez ogiera mogłem swobodnie chodzić pomiędzy nimi i fotografować. Na zdjęciach widać doskonale następne charakterystyczne dla dzikich tarpanów cechy tj. dużą czarną grzywę i ogon z nielicznymi jasnymi włosami, oraz umaszczenie myszowate z ciemną pręgą grzbietową.
Na tych bagnistych łąkach i bagnach to istne kosiarki - całe polanki wyjedzone wśród krzaków. Tam gdzie one wchodzą ja miałem niezłego stracha z uwagi na bagniste podłoże. Widać to najlepiej na ich kończynach dokąd nieraz się zapadają.
Jak widać nadeszła pora na śniadanie więc i ja wracam by go spożyć. Jeszcze kilka zdjęć z tego porannego spaceru brzegiem Biebrzy. Łosi nie spotkałem, ale pobyt wśród koników polskich to wynagrodził.
.... ścinają jak kosiarki ale zostawiają dół bo nie chce im się schylać.
... Biebrza w poświacie wschodzącego słońca (godz. 600 )
Zjadamy śniadanie i ruszamy na organizowany przez naszą zaprzyjaźnioną przewodniczkę Agnieszkę dzień dziecka we wsi Kulesze - o tym przy następnej fotorelacji.